„Gotki” Artura Pałygi rozgrywają się współcześnie, na polskiej wsi o znaczącej nazwie Męcz, w domu umierającej Stanisławy, którą opiekuje się niemłoda już córka Lutka.
Ostatnie egzemplarze!
Data dostępności:
Lutka wzywa swoje dwie siostry, Majkę i Kryśkę, które na wieść o śmierci matki zjeżdżają się ze świata. Stanisława umrze w nocy, a będzie to noc szczególna, bo kobiety dawno się nie widziały i czuwając przy matce wspominają swoje życie od dzieciństwa aż do ich wspólnej dojrzałości. Pałyga rozpisał na trzy głosy bliskich sobie, choć zupełnie różnych kobiet prywatną historię polskiej wsi powojennej. Ze wspomnień córek wyłania się czas biedy i surowego życia podminowanego poczuciem klęski, potem czas zmiany cywilizacyjnej, która przywróciła ludziom godność i przyniosła nadzieję na lżejsze życie, wreszcie czas kryzysu, który doprowadził do rozpadu gospodarstw, samobójstw i wielkiej fali emigracji. „Mężczyźni powymierali / młodzi wyjechali / zostało parę starych bab” – mówi Lutka. Pytanie, które stale powraca, dotyczy ich dzieci, które nie tylko uciekły ze wsi, porzuciły rodziny, ale nawet zerwały kontakt z rodzicami. Kobiety zastanawiają się, co im zrobiły, wspominając zarazem to, co zrobiła im ich matka. „Mama umiała bić / umiała bić tak / że do dziś boli”. W nocnych rozmowach kobiet odsłania się więc także historia wiejskiej przemocy, wiejskiego wstydu, wiejskiego kompleksu. Dlaczego jesteśmy takie, jakie jesteśmy? – pytają córki i może po raz pierwszy w życiu próbują szczerze o tym porozmawiać. Ich dialog raz po raz przerwa pieśń matki, która straciła już kontakt z żywymi, ale jej pamięć szuka jeszcze ujścia i ryje w dramacie osobne koryto dawniejszych traum. Pałyga nazwał swoją sztukę country bluesem i rzeczywiście Gotki tworzą muzyczną kompozycję trzech żywych głosów i jednego, nieco już pozaziemskiego continuo. Ale mógłby ją też nazwać zejściem do piekieł, które nad ranem kończy się prawdziwym odrodzeniem.
„To się naprawdę nie wydarzyło / nie ma takiej wsi na mapie / jak nasza / w ogóle nie ma takich / ludzi jak my”
To napisany z pasją i czułością, rozpięty między ironią a pogłębioną psychologiczną analizą inteligentny dramat o słabości, wynikającej nie z ułomności czy lichoty charakteru, ale z poddania się przygniatającej nijakością codzienności.
Zderzenia melancholii i queerowej wyobraźni, poczucia humoru i karkołomnych intelektualnych ciągów, brutalnej groteski i gorzkich samorozliczeń – wszystko to znajdziemy w tekstach dramatycznych znanego krytyka teatralnego, pisarza i dramaturga zebranych w tym tomie.
Młot na poetów to próba pisania na nowo historii, ukazania jej roli jako dostarczycielki fabuł. Zamiast skoncentrować się na jednej fabule, autor podsuwa czytelnikowi ich wielość, obnażając jednocześnie rozmaite techniki spinania „faktów” w ciągi historyczne.