Dokładnie sto lat temu przy kawiarnianym stoliku w Hotelu Algonquin na Manhattanie grupa inteligentnych i wygadanych przyjaciół wpadła na pomysł założenia gazety. Miała wyrażać wielkomiejskiego ducha Nowego Jorku, być wyrafinowana i dowcipna.
Urszula Glensk wyjechała na granicę polsko-białoruską jesienią 2021 roku i do jesieni 2022 obserwowała początek kryzysu – to, jak stopniowo narastało napięcie wokół migrantów, jak na obcych reagowali miejscowi, a jak państwo.
Bogata, świecąca neonami dansingów, chlubiąca się luksusowymi hotelami i gronem wybitnych twórców kultury Warszawa dwudziestolecia międzywojennego ma swój brzydszy, dziś zapomniany, a może jeszcze ciekawszy rewers – sutereny bezrobotnej biedoty, meliny pełne drobnych przestępców i wielkich cwaniaków.
Porywająca podróż po łódzkiej mapie stworzonej z faktów i mitów, historii i literackiej fikcji. Na przestrzeni ostatnich dwustu lat Łódź była „miastem amerykańskim” i „ziemią obiecaną”. „Czwartą stolicą” i „ostatnim nieodkrytym miastem”. „Polskim Manchesterem” i „miastem przeklętym”. Miastem „bez historii” i „miastem czterech kultur”.
Ta podróż zaczyna się w Fécamp, miejscowości, która istniała już w czasach Asteriksa i Obeliksa. W X wieku żył tu Ryszard Nieustraszony, a od początku XVI mnisi, którzy zostawili po sobie słynne opactwo i jeszcze słynniejszy benedyktyński likier ziołowy. Tu znajdują się też największe ruiny poniemieckich bunkrów. Na tle innych normandzkich miasteczek –...