Sceny wycięte z polskich filmów w okresie PRL-u obrosły legendą czegoś bezpowrotnie utraconego. Taśmy z takimi scenami niszczono, a jedyną po nich pozostałością były osobiste opowieści reżyserów, fragmenty scenopisów i dokumenty kolaudacyjne.
Dla jednych jest głosem dzieciństwa. Który codziennie rano witał ich przez radioodbiornik lub czytał książki. Dla innych lektorem, który nie pozwalał zasnąć w trakcie oglądania filmów fabularnych i przyrodniczych.