Lektury użyteczne

Wydawnictwo: Księgarnia Akademicka

ISBN/ISSN: 978-83-7188-108-4
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 134

10,00 zł

więcej mniej

Zwodnicza prostota Jana Błońskiego Książeczka jest niegruba, ale smaczna i treściwa. Niegruba, bo teksty, które zbiera, są krótkie - to teksty do teatralnych programów autorstwa Jana Błońskiego. Czytanie tych miniaturowych esejów jest dużą przyjemnością. Błoński nie przybiera tu pozy wszechwiedzącego profesora (ta postawa była mu zresztą zawsze obca), dzieli się po prostu z czytelnikami swoimi przemyśleniami na temat tekstu, który zobaczą na scenie - o "Lekturach użytecznych" pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków. «Jan Błoński był kierownikiem literackim Starego Teatru w latach 1967-70 i 1977-1981. Jego romans z tym teatrem rozpoczął się nieco wcześniej - Konrad Swinarski, który przygotowywał "Pokojówki" Geneta, nie był zadowolony z przekładu Konstantego Jeleńskiego. Poprosił więc Błońskiego o poprawki, co skończyło się nowym tłumaczeniem sporządzonym w porozumieniu z reżyserem. Błoński chodził więc na próby, rozmawiał ze Swinarskim, obserwował, jak powstaje spektakl (premiera odbyła się w grudniu 1966 r.). Ówczesny dyrektor teatru, Zygmunt Hübner, zaproponował mu stanowisko kierownika literackiego i Błoński je przyjął. Stary Teatr na pewno wiele skorzystał na współpracy z profesorem - szczegóły tej współpracy należą do niematerialnej sfery wspomnień, coraz bardziej odchodzących w przeszłość wraz z reżyserami, spektaklami, aktorami. Materialne świadectwa "kierownikowania" Jana Błońskiego pozostały w teatralnych programach. I dobrze się stało, że Małgorzata Sugiera i Mateusz Borowski zebrali je w książce. Bo kto przechowuje programy teatralne? Czytanie tych miniaturowych esejów jest dużą przyjemnością. Błoński nie przybiera tu pozy wszechwiedzącego profesora (ta postawa była mu zresztą zawsze obca), dzieli się po prostu z czytelnikami swoimi przemyśleniami na temat tekstu, który zobaczą na scenie. Zadaje sobie i tekstowi proste pytania - z ową charakterystyczną dla siebie zwodniczą prostotą, bo przecież owe pytania celowały zawsze w sedno, wydobywały najistotniejsze problemy. Ale ta prostota - czy nawet naiwność - zapraszają też czytelników do wspólnego przyjrzenia się i tekstowi, i przedstawieniu. Bo teksty Błońskiego nie są oderwanymi od scenicznej rzeczywistości esejami. Podprowadzają delikatnie czytelnika-widza do reżyserskiej interpretacji, ułatwiają jej zrozumienie, zachęcają do namysłu. To delikatne naprowadzanie czytelnika widać świetnie w tekstach z programów do "Wszystko dobre, co się dobrze kończy" Konrada Swinarskiego czy "Biesów" Andrzeja Wajdy. Pisząc o "Wszystko dobre...", Błoński co prawda zastrzega: "Wolno więc tę - błahą niby - komedię rozumieć aż trojako", ale gdy czytamy esej, widzimy, że najbardziej sugestywnie jest przedstawione to rozumienie, które odpowiada interpretacji Swinarskiego. Tekst o "Biesach" zaczyna się tak: "Strach pisać o Dostojewskim"; a kto pamięta spektakl Wajdy, wie, że Błoński trafił w punkt. "W sztuce najbardziej zdumiewa prostota" - pisał Błoński o Becketcie. Co dotyczy również sztuki pisania o sztuce. I Jan Błoński miał ten nieczęsto spotykany dar. ** Jan Błoński Lektury użyteczne Redakcja Mateusz Borowski i Małgorzata Sugiera Księgarnia Akademicka Kraków 2008»

Źródło: "Zwodnicza prostota Jana Błońskiego" Joanna Targoń Gazeta Wyborcza - Kraków nr 49 online

Klienci kupili również